Burmistrz Kłodzka szacuje, że po powodzi trzeba będzie wywieźć 10 tys. ton śmieci
Kłodzko to jedna z miejscowości, która została zalana w trakcie wrześniowej powodzi. Z brzegów wystąpiła wówczas Nysa Kłodzka, 15 września w centrum miasta było od 50 centymetrów do 1,5 metra wody. Jak powiedział PAP burmistrz miasta Michał Piszko, straty w infrastrukturze komunalnej oszacowano do tej pory na ponad 150 mln zł, ale liczba ta może wzrosnąć.
"To są straty w drogach, w infrastrukturze komunalnej. Oczyszczalnia ścieków, ośrodek sportu i rekreacji, szkoła, przedszkole, żłobek, parki, place zabaw, przepompownia wody, stacja uzdatniania wody, i wiele innej infrastruktury, nie mówiąc o mieszkaniach - bo jeszcze do tego wchodzą mieszkania komunalne" - powiedział Piszko.
W trakcie powodzi na terenie Kłodzka całkowicie zalanych zostało 305 mieszkań, woda wdarła się też do 79 budynków jednorodzinnych. 25 osób wciąż nie może wrócić do swoich domów, nocleg zapewnia im gmina. Szacowane są też straty wśród przedsiębiorców.
"Obecnie mamy poszkodowanych 275 przedsiębiorców, którzy oszacowali swoje szkody na kwotę ponad 112 mln zł" - powiedział burmistrz.
Po opadnięciu wody pojawił się też problem ze śmieciami. Początkowo szacowano, że jest to ok. trzy tysiące ton. Jak ocenił burmistrz, w tym momencie te dane są już nieaktualne.
"Wykonawca odbiera śmieci z trzech punktów, które utworzyłem na terenie miasta Kłodzka. Szacuje, że tego może być nawet do dziesięciu tysięcy ton" - powiedział burmistrz Michał Piszko.
Trwa wyścig z czasem, jeśli chodzi o osuszanie lokali mieszkalnych. Robi się coraz chłodniej, nie sprzyjają jesienne deszcze.(PAP)
Autor: Michał Torz
mt/ agz/ mhr/